• Jakoś nie słyszałem o takim zamiarze. Polityka historyczna służy tylko do doraźnych celów. Nie ma co dziwić się, że Rosja pamięta 22 czerwca. Czy Amerykanie też zaczęłi wojnę 1 września, czy liczą od ataku 7 grudnia? Liczy się jednak teraźniejszość i kto ma jakie wpływy. Czy już zapomniano, jaki był kryzys, kiedy zainstalowano rakiety na Kubie? A jaka była reakcja na rządy socjalisty w Chile? Nikaragua i Gwatemala, Panama to już nikt nie pamięta? Ameryka dla Amerykanow, a potem cały swiat z polityką otwartych drzwi. Tyle, że w jedna stronę. Jak to jest, że dumna Polska upokarza codziennie obywateli sojusznika, odmawiając im praw do wiz, z których korzystają Polacy? Gdzie tu jest to prawo wzajemności? Samo pisanie o tym to wręz zdrada stanu. Z pozycji klęczącego na kolanach przed jednym, trudno żądać poszanowania godności od drugiego. I dlatego Polska nie jest i nie będzie wiarygodnym moderatorem w sprawie żadnego sąsiada, ani kraju Europie. Przynajniej pod tym rządem i przy takiej mentalności wasala. Mając takiego sojusznika pod ręką, nie dziwota, że znany orędownik pokoju nie przekonal Putina.""Putinowi trudno wycofać się z Ukrainy z tego samego powodu, dla którego Bushowi było trudno wycofać się z Iraku, czyli z powodu irracjonalności decyzji o tym, żeby na Ukrainę pchać się militarnie (w wypadku Busha: z irracjonalności decyzji o inwazji Iraku i usunięciu Saddama). Obie decyzje były głęboko błędne, bo obie nie opierały się na solidnej kalkulacji strat i kosztów, tylko na histerycznym, emocjonalnym przekonaniu rządzących, że tak trzeba, bo tak będzie lepiej. Potem, kiedy w obu przypadkach okazywało się, że lepiej jednak nie będzie, następowało instytucjonalne wyparcie popełnionego błędu (instytucjonalne, bo w obu wypadkach to instytucje państwowe popełniały błąd wojny, robiąc to, czego oczekiwali od nich ich prezydenci): jest źle chwilowo, ale zaraz się poprawi. Każda głupota i każda brednia ma niestety swój dalszy ciąg - szczęśliwie dla Amerykanów oni mają zasadę, że prezydentem można być tylko maksymalnie przez dwie kadencje. Rosjanie tej zasady nie znają, więc błąd ich prezydenta będzie trwał znacznie dłużej. Ze szkodą dla wszystkich.Co do 9 maja, ktory niektorych w Polsce kluje w oczy. Przynajmniej swietuja zwyciestwo, nie kolejna kleske i tragedie narodowa, jak to z luboscia celebrowane jest w Polsce. 

    Zreszta pisanina na temat defilady w Moskwie byla autentycznie zalosna - najwazniejszy szczegol to brak tego i owego przywodcy zachodniego, jakby bez ich namaszczenia swieto nie mialo wlasciwej wymowy ( pozniej chylkiem, tylnymi drzwiami do Rosji przemyka Merkel a kilka dni pozniej Kerry- czy rzeczywiscie to jest powazne?). A fakt, ze w deiladzie uczestniczyly wojska Chin, Indii i jescze kilku krajow ( w sumie 1300 zolnierzy) jakos nie zostal zauwazony. I tak to jest z obiektywnym przekazem informacji. 

    Warto by polscy publicysci zastanowili sie jakie moga byc konsekwencje wizyt w Rosji dwoch bardzo waznych politykow zachodnich. Moze Polska zostanie ponownie wystrychnieta na dudka, tak jak ma to miejsce w 4 stronnych negocjacjach w sprawie Ukrainy. Tak to jest gdy prowadzi sie polityke mocarstwowa mocarstwem nie bedac. 


    votre commentaire
  • tzw. ‚Zachód’, Europa, NATO, czy bądź tam kto powinien zrobić? Interweniowaliśmy już zbrojnie w Iraku, Afganistanie, Libii i Somalii – wszędzie skutek był ten sam i nieodmiennie żałosny. Jedyne w miarę skuteczne interwnencje Białego Cywilizowanego Człowieka miały miejsce na obszarze zamieszkałym przez populację mu pokrewną, czyli w byłej Jugosławii.Racja – to co się dzieje dziś w Syrii to jest w 100% wina tzw. Zachodu. I zgoda, że pomaganie Syryjczykom (generalnie Arabom) nie ma sensu i że jedyne, co możemy dla nich zrobić, to przestać się wtrącać w ich sprawy.  Tam rowniez trwa wojna, dewastujac najbiedniejszy kraj regionu i tworzac kleske humanitarna obejmujaca miliony. Jakos ten konflikt, w ktorym aktywny udzial biora sojusznicy demokratycznego Zachodu przy aktywnym wsparciu tegoz, bywa zbywany wstydliwym milczeniem.

    „Teoretycznie rozejm miał dotyczyć wszystkich, poza Al Nusrą i ISIS. Ale przecież bojownicy Nusry są niemal wszędzie, co więcej Rosja stara się, by na listę organizacji terrorystycznych wciągnąć także powiązaną z Al-Kaidą organizację Ahrar Al Sham, kolejną grupę, którą trzeba zniszczyć.”

    Nie bardzo rozumiem,  probuje sugerowac. Czy w zwiazku z tym, ze wojownicy Nusry sa „nieomal wszedzie” nie nalezy walczyc z Al Nusra, czy tez wprost przeciwnie? Jednoczesnie Pani potwierdza znany choc najczesciej w mediach przemilczany fakt, iz tzw „umiarkowanych” ugrupowan w Syrii nie ma.

    W zwiazku z tym, ze to Rosja pragnie wciagnac na liste organizacji terrorystycznych kolejna grupe, ktora jak sama Pani twierdzi jest terrorystyczna, nalezy rosyjskie dazenia storpedowac czy tez poprzec?

    Tutaj rodzi sie pewna watpliwosc, mianowicie nie jest pewnym, ze wszyscy zamieszani w syryjski konflikt, rzeczywiscie walke z terroryzmem uwazaja z priorytet.

    Nie uporządkujemy spraw obcych nam kulturowo społeczeństw, które z entuzjazmem pogrążyły się w wojnie. Nie zahamujemy tego, co tam tak naprawdę się dzieje, czyli ostatecznego upadku cywilizacji arabskiej (bo tak to będzie opisywane kiedyś w podręcznikach historii). Możemy się od nich starannie odgrodzić, możemy – jeśli już koniecznie musimy – przesyłać ‚pomoc humanitarną’ de facto przedłużającą wojny, ale – na Allaha – nie pakujmy się w ichnie awantury.

    Tę lekcję naprawdę przerobiliśmy w ostatnim ćwierćwieczu, kilkakroć acz starannie, jak najtępsi ale pilni uczniowie.


    votre commentaire



    Suivre le flux RSS des articles
    Suivre le flux RSS des commentaires